MOJA CHATKA PUCHATKA

Krzyś od paru dni wędrował bez celu po Stumilowym Lesie. Szukał w samotności Bieguna Północnego, a w międzyczasie łapał motyle. Gdy zawędrował na skraj Stumilowego Lasu, zorientował się, że zgubił drogę do swego domku. Zaczął wołać:
Pomocy Puchatku.. - lecz nikt go nie usłyszał....
W tym samym czasie Puchatek objadał się miodem. Opróżnił ostatnią baryłkę "małego co nieco" i wpełzł pod kołderkę, by śnić sny o swoim Krzysiu. Gdy przebudził się po małej drzemce, Księżyc był już na niebie, a Puchatek poczuł się nagle taki samotny jak nigdy wcześniej. Postanowił więc wyruszyć do domku Krzysia, by już nigdy nie czuć się samotnym Misiem o bardzo małym rozumku...
Opuścił swoją chatkę i szlakiem wyznaczonym mu przez gwiazdy podążał do celu swej wędrówki. Spacerując po Stumilowym Lesie przy blasku Księżyca mijał uśpione krzewy i drzewa, na gałęziach których pszczoły zrobiły sobie gniazda. Zatrzymał się na chwilę, gdyż w brzuszku mu zaburczało.
Miś o małym rozumku ma ochotę "na małe co nieco", ale również Miś o małym rozumku już nigdy nie chce czuć się samotnym... - powiedział Puchatek. - Pewnie Krzyś już na mnie czeka z pełną baryłką "małego co nieco". Miś o bardzo małym rozumku nie może zatem pozwolić, by Krzyś na niego czekał. - z tą myślą Puchatek zaczął nieco szybciej przebierać swoimi puchatkowymi stopami.
Gdy Puchatek dotarł do chatki Krzysia, niezmiernie się ucieszył. Delikatnie zapukał do drzwi i nieśmiało powiedział:
Krzysiu... już jestem... - odpowiedziała tylko cisza, która od paru dni gościła w domku Krzysia.
Puchatek nie zastanawiając się długo, jak to na Misia o bardzo małym rozumku przystało, wszedł do domku i z radością dziecka zaczął szukać swojego Krzysia. Przy każdym otwarciu drzwi, które prowadziły do kolejnego pokoju, mina Puchatka stawała się coraz bardziej smutna...
Krzysiu... Już jestem... - powiedział ponownie Puchatek. - Wiedziałeś, że przyjdę i pewnie się schowałeś. - kontynuował Puchatek swój monolog.
Gdy przestąpił próg ostatniego pokoju, w którym zwykle bawił się z Krzysiem, postukał się po główce stwarzając wrażenie jakby myślał.
- Jeśli ja Puchatek jestem tutaj, to Krzyś musi być tam... Tylko gdzie jest to "tam"??? Zanim jednak znajdę to "tam", zobaczę gdzie Krzyś zostawił dla Misia o małym rozumku baryłkę "małego co nieco"... 
Wszedł do kuchni i zaczął szukać baryłki miodu. Jednak poszukiwanie Krzysia tak bardzo go pochłonęło i zmęczyło, że postanowił się zdrzemnąć, zapominając o "małym co nieco"...
Mrucząc pod nosem:
Krzysiu... Jak dobrze, że już jesteś.... że jesteś... - Puchatek zasnął.
Mimo całonocnego burczenia w brzuszku obudził się dopiero nad ranem. Zdezorientowany przetarł swoje puchatkowe oczka i powiedział:
Zaraz... To jest kuchnia Krzysia... A jeśli Miś o bardzo małym rozumku tutaj jest to oznacza, że poczuł się bardzo samotny... A jeśli poczuł się samotny i jest tutaj to oznacza, że nie chciał się tak czuć... - po chwili milczenia zawołał:
Krzysiu, gdzie jesteś?? - jednak podobnie jak w nocy odpowiedziała mu tylko cisza... Przeszedł się znowu po wszystkich pokojach jednak i tym razem nie znalazł Krzysia.
Ale ze mnie Miś o bardzo małym rozumku... Przecież Krzyś czeka już na mnie w mojej chatce!!! - po tych słowach Puchatek, mimo burczenia w brzuszku, czym prędzej pobiegł do swej chatki. W swym puchatkowym serduszku miał nadzieję, że ujrzy tam czekającego na niego Krzysia, wtuli się w jego ramiona i już nigdy nie będzie czół się samotnym Misiem o małym rozumku...
Biegnąc do swej chatki Puchatek nie zauważył nawet przyjaciół ze Stumilowego Lasu: Prosiaczka, dla którego zawsze był wsparciem, Tygryska, co lubił wiecznie brykać, Królika, który zawsze ugościł go baryłką "małego co nieco" oraz Kłapouchego, któremu zawsze znajdował ogonek...
Witaj Puchatku! Dokąd tak biegniesz? - zapytali chórem Prosiaczek i Tygrysek.
Może wpadniesz do mnie na "małe co nieco"? - odezwał się Królik, jednak Puchatek nikomu nic nie odpowiedział. Tak bardzo chciał znaleźć swego Krzysia, że zapomniał o tym, iż lubi miód. Biegł wciąż do swej chatki, nie zwracając uwagi nawet na pszczoły ciężko pracujące w ulach. Nie słyszał także swojego brzuszka, który ciągle burczał...
Dobiegł w końcu do chatki i z radością otworzył drzwi.
Jak się cieszę, że przyszedłeś Krzysiu... - powiedział Puchatek, jednak Krzysia nigdzie nie dostrzegł. Smutny podrapał się po swej główce:
Jeśli to "tam" nie jest tu, to...??? - i nagle zamilkł.
Spojrzał w lustro. Nie ujrzał jednak tam swego odbicia zbrudzonego resztkami miodu... Wtedy zrozumiał, że szukając Krzysia zgubił Misia o bardzo małym rozumku...

Komentarze